sobota, 1 maja 2010

ZIELONA WYSPA POŚRÓD OCEANU BIEDY

ZIELONA WYSPA POŚRÓD OCEANU BIEDY

         Rok 2010 Komisja Europejska ustanowiła Europejskim Rokiem Walki z Ubóstwem i Wykluczeniem Społecznym. Wyliczono, że około17 % Europejczyków ma tak małe dochody, iż nie może zaspokoić podstawowych potrzeb życiowych. Niestety Polska ma w tych niechlubnych  statystykach znaczący udział.
         Światowy kryzys bezlitośnie obnażył miałkość i zakłamanie liberalnych ideologii gospodarczych i społecznych, pokazał, iż koncepcja wolnego rynku nie gwarantuje wcale dobrobytu i ładu społecznego.  Widać jak na dłoni, że tylko cwaniactwo i chciwość jest w tym systemie wynagradzana, a obecny porządek nie zapewnia ludziom  nawet podstawowych środków do życia.
Czas więc na rewizję dominującej obecnie ideologii liberalnej i wiary elit w niewidzialną rękę rynku. Po 20 latach transformacji, czas na uświadomienie sobie prawdy, iż żaden system nie rozwiąże z automatu nabrzmiałych problemów społecznych czy gospodarczych, że system to ludzie, którzy go tworzą i tylko od ich uczciwości, poczucia sprawiedliwości i troski o los drugiego człowieka zależy dobrobyt całego społeczeństwa.
         Ekipa Pana Tuska chętnie przedstawia Polskę na mapie Europy jako jedyną zieloną wyspę ze wzrostem gospodarczym 1,7 % PKB, zapomina jednak dodać, że ta wyspa jest jedynie dla około 5% polskiego społeczeństwa – elit gospodarczych i rządowych, czerpiących z tego wzrostu pełną garścią i jest otoczona bezkresnym oceanem biedy - ludzi żyjących w ubóstwie lub ledwie wiążących koniec z końcem.
         Z przeprowadzonych badań wynika, że w Polsce rozwarstwienie dochodowe należy do największych na świecie i jest zdecydowanie wyższe niż w większości krajów Unii Europejskiej.
W naszym kraju menadżerowie zarabiają średnio dziesięć razy więcej niż pracownicy średniego szczebla podczas gdy w takich krajach jak Norwegia, Kanada czy Szwajcaria dochody kadry kierowniczej są jedynie niespełna trzykrotnie wyższe od płacy robotników, mimo to, a może właśnie dzięki temu, wszystkie te państwa znajdują się w czołówce rankingów dotyczących konkurencyjności, wydajności czy rozwoju technologicznego, a stopa bezrobocia utrzymuje się w nich na stosunkowo niskim poziomie. Wynika z tego, wbrew dogmatom neoliberalnych ekspertów, że niskie rozwarstwienie dochodów sprzyja rozwojowi gospodarczemu i gwarantuje wyższy poziom solidarności społecznej.
          Wbrew rozpowszechnionym wśród rodzimych ekspertów stereotypom, polskie elity biznesu mają bardzo wysokie zarobki i ich dochody znacznie przekraczają średnia unijną. W ubiegłym roku, mimo kryzysu, prezesi spółek giełdowych zarobili średnio po dwa miliony złotych rocznie. Dla porównania przytoczę że przeciętny pracownik z pensją 2 tys. zł aby zarobić taką kwotę musiał by pracować 83 lata.
To oznacza, że przy uwzględnieniu siły nabywczej wynagrodzeń, ich zarobki były większe niż w takich krajach jak Holandia, Francja, Stany Zjednoczone czy Japonia i należały do jednych z największych na świecie.
          Jednocześnie 23 mln Polaków uzyskuje dochody na poziomie minimum socjalnego, a w skrajnej nędzy żyje co najmniej 2,5 mln naszych rodaków.
W Polsce wynagrodzenia zwykłych pracowników są haniebnie niskie i nie gwarantują zaspokojenia podstawowych potrzeb rodziny. Polski pracownik tym różni się od ławki w parku, że ławka, w odróżnieniu do pracownika jest w stanie utrzymać 3- osobową rodzinę.
         Ile trzeba mieć tupetu i pogardy dla zwykłych ludzi aby w tej sytuacji twierdzić, że zwiększenie wynagrodzeń pracowniczych o kilkaset złotych, czy płacy minimalnej do poziomu 50 % średniego wynagrodzenia w kraju, jest zbyt kosztowne i groziło by finansową katastrofą.
        Jakimi bezwzględnymi i bezdusznymi trzeba być ludźmi aby w tej sytuacji 50 mld dziurę budżetową łatać kosztem świadczeń socjalnych, emerytalnych, pomocy społecznej, ograniczeniem dostępności do bezpłatnej służby zdrowia, oświaty, programów dożywiania dzieci w szkole, czy ograniczaniem wzrostu płac w budżetówce.
         Współczesna Polska jest wyrodną matką dla swoich dzieci – Polska ma największy wskaźnik głodnych dzieci w Unii Europejskiej.
        Dzisiejsza Polska to również setki tysięcy „biednych pracujących”, którzy
pomimo ciężkiej, uczciwej pracy żyją na granicy minimum biologicznego.
        W Polsce żyją a w zasadzie wegetują, setki tysięcy emerytów, którzy muszą wybierać pomiędzy jedzeniem a lekami, podczas gdy obok, beneficjenci polskich przemian pławią się w luksusach.
         Nie chcemy takiej Polski, chcemy Polski równych szans dla wszystkich, chcemy Polski bez głodnych dzieci, bez biednych emerytów, bez wyzyskiwanych pracowników, Polski bez wykluczenia społecznego milionów obywateli.
         Aby to jednak zmienić ludzie pracy muszą się zjednoczyć, obudzić z letargu zobojętnienia i zniechęcenia, nie możemy dłużej stać z boku i biernie przyglądać się  rozwojowi wypadków, bo milczenie oznacza zgodę na taki stan rzeczy.
Dziś  pracownicy zrzeszeni w związkach zawodowych stanowią tylko 16 % ogółu pracujących w Polsce, w krajach rozwiniętych o ugruntowanej demokracji odsetek ten sięga 80 % , dlatego z tego miejsca apeluje, organizujmy się, wstępujmy do związków zawodowych, bierzmy sprawy w swoje ręce w myśl zasady nic o nas bez nas. Pojedynczo jesteśmy zwykłym kółkiem zębatym, łatwym do wyeliminowania i zastąpienia, razem możemy stworzyć machinę, która będzie w stanie skutecznie walczyć o sprawiedliwszą Polskę, o lepszą przyszłość dla nas i naszych dzieci.
         Tragiczna katastrofa samolotu prezydenckiego pod Smoleńskiem w której zginęła w jednej chwili znaczna część elity państwa,  uświadomiła nam wszystkim,  jak kruche jest ludzkie życie, że tak naprawdę liczy się tylko to co zostanie po nas w umysłach i sercach innych ludzi.  Mam nadzieje, że ich najwyższa ofiara nie będzie nadaremna i spowoduje prawdziwe tsunami na tym oceanie biedy, niesprawiedliwości, obłudy i zakłamania, tsunami w umysłach i sercach ludzi, które może odmienić  oblicze tej ziemi.


                             PRZEWODNICZĄCY  RADY  OPZZ
                            POWIATU RADOMSZCZAŃSKIEGO
                                             Roman Piotrowski